Choinka mimo wszystko
Nadchodzące Święta Bożego Narodzenia są już drugimi, które przeżywam, wciąż zmagając się z chorobą nowotworową. Tym razem jest we mnie więcej spokoju — choć ciało nadal przypomina o wszystkim, co przeszło. Skutki chemioterapii, radioterapii oraz kolejnych wlewów Kadcyli wciąż dają o sobie znać. Są dni lepsze i gorsze, ale nauczyłam się z nimi żyć — krok po kroku, z większą uważnością na siebie. Mimo że często czuję się słaba, dziś udało mi się zrobić coś bardzo ważnego — ubrałam choinkę. Zrobiłam to tak wcześnie, bo wiem, że dzień przed Wigilią znów będę w drodze do szpitala w Zielonej Górze. To kolejny taki wyjazd, jeden z wielu na drodze, która nauczyła mnie planować wszystko inaczej niż kiedyś — z wyprzedzeniem, z pokorą i z myślą o własnych siłach. Prawdziwy, żywy świerk stanął w moim domu jak cichy znak, że święta przyjdą mimo wszystko — nawet jeśli ich przedsmak miesza się z zapachem szpitalnych korytarzy i zmęczeniem długiej drogi. Przez lata sama robiłam świąteczne ...