Posty

Wyświetlanie postów z sierpnia 29, 2025

Jak po śliwki, a wróciłam jako leśna bogini haute couture

Obraz
Pewnego dnia, zupełnie niewinnie, wybraliśmy się z mężem na wyprawę po śliwki węgierki. Plan był prosty: nazbierać trochę owoców, ugotować kompot, ewentualnie upiec placek i poudawać, że jesteśmy gospodarzami roku.😘 Pojechaliśmy w nasze stałe miejsce – przy bocznej drodze, gdzie śliwy rosną dziko od lat i zwykle uginają się od owoców. No, ale nie tym razem. Śliwek tyle, co kot napłakał. A te, które były, miały już lokatorów. Krzywe, robaczywe i z wyrazem twarzy typu „po mnie to już nic nie będzie”. Wkurzona, zrezygnowana, już miałam wracać, ale wtedy… zobaczyłam ją. Dzika róża. Całe krzewy, pełne czerwonych owoców! I jak to ja – zamiast smucić się nad losem śliwek, wpakowałam się w kolce z entuzjazmem godnym archeologa odkrywającego nową cywilizację.😁 Zebrałam pełen kosz owoców. Śliwek zero, ale za to miałam coś lepszego – inspirację. Bo w moim ogrodzie już czekała... suknia. Tak, dokładnie – suknia z brzozowych gałązek i drutu, konstrukcja artystyczna, która wyglądała jakby z lasu w...