Szyszka do szyszki – opowieść o koszyczku
Jesień zawsze przychodzi po cichu, ale z rozmachem. Liście wirują w powietrzu, wiatr szepcze między gałęziami, a ziemia pachnie świeżością i igliwiem. W takich chwilach najchętniej szłam do lasu. Nie po grzyby, nie na spacer – tylko po… szyszki. Zbierałam je od lat. Z czasem stały się moim ulubionym materiałem do tworzenia. Nie trzeba ich obrabiać, nie trzeba malować – same w sobie są piękne. Każda inna. Każda ma swój charakter. W 2015 roku, w pewien jesienny wieczór, postanowiłam spróbować czegoś nowego. Wzięłam garść szyszek, drut wiązałkowy i zaczęłam tworzyć. Nie miałam planu. Chciałam po prostu zobaczyć, co się stanie, kiedy połączę jedną szyszkę z drugą. Bez kleju. Bez sztucznych dodatków. Tylko szyszka do szyszki – drutem. Zaczęłam od podstawy – z większych szyszek ułożyłam okrąg, oplatając je drutem u nasady. Potem kolejne warstwy – już mniejsze szyszki, ustawione ciasno, oplatane drutem między łuskami. Powoli zaczął wyłaniać się kształt koszyka. Solidneg...