Tam, gdzie czeka się miłością
Są lata, które przemykają przez życie cicho, jakby na palcach – niemal niezauważalnie. I są takie, które wbijają się w pamięć jak drzazga, zostając na zawsze. Tamten rok… był właśnie taki. Nie uprzedził, nie zapukał. Po prostu przyszedł. I zabrał spokój. Najpierw była diagnoza. Nowotwór złośliwy. Agresywny. Słowa, które mają swój własny ciężar – taki, którego nie uniesie żadne serce. A potem – wypadek. Przypadkowy moment, zwykły dzień, leżak w ogrodzie… i nagle wszystko się zatrzymało. Zmiażdżone palce, ból, który przeszył mnie na wskroś, jakby los chciał dopisać kolejny rozdział dramatu. Nagle moje życie się skończyło – przynajmniej to, które znałam. Został lęk. I cisza. W tej ciszy – między kroplami chemii a kolejnymi badaniami – najwięcej światła przynosiła obecność najbliższych. Ludzkich i zwierzęcych. Zwłaszcza tych czworonożnych. Ich bezwarunkowa miłość była jak ciepły bandaż na poranioną duszę. Milcząca obecność, miękkie futro, spojrzenie bez ...