Brzozowe romansidło: Iwona i jej patykowa para
Moje pierwsze ogrodowe rzeźby z gałęzi brzozy powstały już całkiem dawno temu, choć w mojej głowie to wciąż wygląda jak scena z filmu: ja, lekko zestresowana, powietrze pachnie wiosną, a w tle muzyka dramatyczna, bo właśnie spawam swoją pierwszą konstrukcję z żebrowanych prętów stalowych. Trudno uwierzyć, że minęło już dziesięć lat odkąd pierwszy raz próbowałam ujarzmić stal niczym kowal-artysta, który dopiero odkrył, że kowalstwem to on się nie zajmie… ale rzeźbą? O, to już prędzej!
A wszystko zaczęło się od pomysłu – takiego niepozornego, który pojawia się w głowie, kiedy człowiek patrzy na ogród i myśli: „Przydałaby się tu para zakochanych… najlepiej splecionych gałązkami, bo kwiaty to takie oczywiste”. I tak właśnie powstali Jacek i Barbara. Para idealna – nie kłócili się, nie marudzili, nie migrowali na kanapę w złym nastroju. Stali sobie romantycznie, spleceni brzozowymi ramionami. Żyć, nie umierać!
No… przynajmniej Jacek. Bo Barbara, biedaczka, przegrała nierówną walkę z czasem, pogodą i pewnie też z kotem sąsiadów, który zbyt się nią interesował. Ale jej legenda trwa. Mam zdjęcia. Mam wspomnienia. Mam opowieści godne rodzinnych biesiad.
Tworzenie tych rzeźb przypomina trochę robienie gniazda – z tą różnicą, że ptaki robią to szybciej i nie potrzebują spawarki. Najpierw jest metalowy szkielet, który musi wyglądać jak człowiek… albo przynajmniej jak ktoś, kogo w ciemności można pomylić z człowiekiem. Dopiero potem przychodzi najfajniejsza część: owijanie tego wszystkiego gałązkami brzozy.
Oplatam konstrukcję warstwami: najpierw ogólny zarys, później detale. Każde zgięcie i każdy splot to jak rzeźbiarskie origami, tylko że z patyczków. A w moich rękach te gałązki zamieniają się w narzędzia do wyrażania emocji, gestów i tego tajemniczego czegoś, co sprawia, że rzeźba zaczyna „żyć”.
Na końcu zostają najtrudniejsze miejsca – dłonie, twarze, te delikatne elementy, które wymagają ode mnie cierpliwości, precyzji i dwóch kaw. Tu wkracza cienki drut – bohater drugiego planu, którego nie widać, ale bez którego wszystko rozpadłoby się szybciej niż domek z kart przy otwartym oknie.
Rzeźbienie nie jest pracą na jedno popołudnie. Czasem trwa kilka dni, czasem tygodni – zależnie od pogody, mojego humoru i tego, czy brzozy były dziś współpracujące. Ale gdy rzeźba stoi gotowa, czuję ten przyjemny błysk satysfakcji. W stylu: „Tak, to zrobiłam ja. I to z patyków!”
Ludzie często pytają mnie, czy sprzedaję swoje dekoracje. A ja na to: „Nie, kochani. To moje hobby. Moja terapia. Mój zen z gałązką w dłoni.” To moja chwila wytchnienia, mój sposób na kontakt z naturą – taki, który nie wymaga biegania ani wspinania się po górach. A każda wiadomość, że kogoś zainspirowałam, to jak dodatkowy promyczek, który popycha mnie do tworzenia kolejnych postaci.
Ostatnie zdjęcie przedstawia stalową konstrukcję. Taką prawdziwą, spawaną. I o dziwo – siedzącą prosto!
Pozdrawiam serdecznie, Iwona 🧑🌾 😁
Przepiękne i bardzo pomysłowe, ale widzę tez, że to kawał solidnej roboty.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, a zakątek z postaciami cudny!
Bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa! 😊
UsuńTo ogromnie miłe, że dostrzegasz w tym i pomysł, i włożoną pracę.
Cieszę się też, że zakątek z postaciami przypadł Ci do gustu – to jeden z moich ulubionych elementów!
Piekne dekoracje po instruktażu makówki serce mi podpowiada - zrób to 😄 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! 🥰
UsuńBardzo się cieszę, że makówki tak Cię zainspirowały — jeśli serce podpowiada zrób to, to koniecznie działaj! 😄
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za inspirację. Zrobiłam kilka lat temu florystykę, tam również tworzyliśmy takie rzeżby, tylko w skali mikro. Na wiosnę spróbuję, bo bardzo mi się podoba, no i mój ogród zyska nowe życie :)
OdpowiedzUsuńAle wspaniale to słyszeć! 🌿✨
UsuńSkoro masz już doświadczenie z florystyki, to na pewno świetnie Ci pójdzie — nawet jeśli teraz będzie to większa skala.
Cieszę się, że projekt Cię zainspirował, a na wiosnę ogród z pewnością zyska wyjątkowy, magiczny klimat.
Trzymam kciuki za Twoje nowe pomysły!
Wow to naprawdę genialna praca Kochana Twórcza Kobitko. Postacie są prawie jak żywe. Zachwycam się po stokroć. Niesamowity talent. Aż przecieram oczy ze zdumienia. Coś cudownego!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tak piękne słowa!
UsuńTo dla mnie ogromna radość i motywacja, gdy ktoś tak odbiera moją pracę. Cieszę się, że postacie zrobiły na Tobie takie wrażenie. Twoje wsparcie naprawdę wiele dla mnie znaczy!