Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2025

Mój ogród, który wyśniłam

Obraz
Kiedyś, wiele lat temu, obserwowałam, jak na wsiach wyplatano kosze i tworzone były małe cuda z wikliny. Pamiętam zapach świeżych gałązek, ciepło dłoni i spokój, który płynął z tej pracy. To był dla mnie obraz prawdziwego piękna – prostego, ale pełnego duszy. Od tamtej pory gdzieś w sercu nosiłam marzenie. Wiedziałam, że kiedyś stworzę miejsce, w którym sztuka połączy się z naturą. Ogród, który będzie czymś więcej niż tylko przestrzenią zieleni – stanie się częścią mnie. Dziś to marzenie już żyje. Mój ogród stał się galerią pod gołym niebem. Wśród drzew i kwiatów stoją moje własnoręcznie wykonane rzeźby – ludzkich rozmiarów, pełne emocji i ruchu. Każda z nich opowiada inną historię, każda ma swój charakter i nastrój. Czasem mam wrażenie, że nocą rozmawiają ze sobą wśród szelestu liści. Mogłabym patrzeć na te postacie bez końca. W każdej dostrzegam coś nowego – może dlatego, że w każdej jest odrobina mojej duszy. Ch...

🌾✨ Trochę Ślub, Trochę Stodoła

Obraz
Pewnego dnia, gdy ściana w mojej pracowni zaczęła wyglądać zbyt pusto i zbyt... grzecznie, poczułam nieodpartą potrzebę działania. Rękodzielnicza wena kopnęła mnie delikatnie w ramię i powiedziała: „Zrób coś ładnego. Ale nie nudnego.” No to zrobiłam. Biały wianek — prosty, subtelny, z nutką boho romantyzmu i szczyptą wiejskiego luzu. Do jego stworzenia użyłam słomianego podkładu , florystycznego drutu (który jak zwykle był bardziej niepokorny niż artysta po północy), suszonych białych roślin oraz traw, które wyglądały, jakby właśnie wróciły z modowego pokazu „Łąka Couture”. I tak powstał on: „ Trochę Ślub, Trochę Stodoła ” – wianek, który wygląda, jakby był gotowy do sesji zdjęciowej w stodole pełnej światełek, koronki i słoików z lemoniadą. Ale jednocześnie mógłby spokojnie zagrać główną rolę w minimalistycznym wnętrzu w stylu slow life . Bez kleju, bez stresu, bez przesady. Za to z charakterem, lekkością i odrobiną łąkowego szaleńs...

Dama z gałęzi i różowy spray

Obraz
  Październik — ten miesiąc, kiedy szeleszczą jak stare listy miłosne, a ogród powoli zasypia. Dla mnie to również czas chowania dekoracji, które przez całe lato cieszyły oko sąsiadów i wywoływały pytania typu: „To pani to sama zrobiła?!”. Owszem. Ja, Iwona, z gałęzi nie jedno potrafię wyczarować. Kilka dni temu przyszedł czas na moją damę. Tak, dobrze słyszysz — damę. Wykonałam ją z witek wierzby płaczącej i winobluszczu, i choć nie mówi, to charakter ma wyraźny. Trochę z niej dama dworu, trochę top modelka z pokazu eko-mody. W każdym razie — trzeba było ją ogarnąć. Zanim w przyszłym sezonie znów stanie w ogrodzie i będzie z dumą prężyć swój wierzbowy dekolt, należało się jej małe spa. Najpierw zrobiłam jej porządny prysznic — silny strumień wody wypłukał z niej cały kurz, pajęczyny i inne ślady życia towarzyskiego ogrodu. Potem zostawiłam ją na kilka dni do wysuszenia. Niech oddycha. Niech odpocznie. Gdy była już sucha jak pieprz i gotowa na kolejne metamorfozy, zabra...

🌸 Jeżówki z wierzby

Obraz
Poranek był cichy, prawie nieruchomy. Chłodny, lekko wilgotny, jakby świat jeszcze nie zdecydował, czy dziś chce mówić, czy milczeć. Ziemia pachniała głęboko, trochę jak mech, trochę jak wspomnienie deszczu. Liście pod klonem tworzyły gęsty, bordowy dywan — nasycony, ciężki od rosy. Spadały powoli, bez pośpiechu, jeden po drugim, jakby sam klon opowiadał coś, czego nie da się wypowiedzieć głośno. Lubię patrzeć, jak gubi liście. Robi to z taką godnością, że trudno nie zwolnić kroku. Wyszłam do ogrodu bez planu. Chciałam tylko być — może coś przejrzeć, może nic. Ten rok nauczył mnie nie śpieszyć się z decyzjami. Może przez chłód, który przychodzi szybciej niż kiedyś. A może dlatego, że wreszcie zaczęłam słyszeć więcej — nie tylko ptaki czy liście, ale i siebie, cichą, między jedną myślą a drugą. Zatrzymałam się przy jeżówkach. Stały cicho, jakby czekały, aż ktoś je zauważy. Wysokie, suche, trochę szorstkie w dotyku, ale wciąż piękne. Ich czas już minął, a jednak coś w nich trwało. Ciemne...

Z gałęzi utkane 🐓

Obraz
Opowieść o pamięci, naturze i kurach, które wciąż żyją w moim sercu Niektóre wspomnienia są jak ciche szepty serca — nigdy nie gasną. Wracają z każdym zapachem suszonych gałęzi, z delikatnym gdakaniem kur, które niespodziewanie rozbrzmiewa w moim ogrodzie i budzi tęsknotę za światem, który był. Kiedy w dłoniach trzymam drut, gałązki i korę, czuję, jak biją razem ze mną. Tworzymy coś, co jest nie tylko sztuką — ale moją pamięcią. Nie tylko pamiętam wieś mojego dzieciństwa — ja ją noszę w sobie. Każde pociągnięcie moich rąk tka ją na nowo. Gałązka po gałązce, ptak po ptaku — z czułością, z tęsknotą, z każdym oddechem. Najbardziej ukochałam tworzenie kur i kurczaków. To one były moimi towarzyszami szczęśliwych dni — biegały po podwórku, zanurzały się w ziemi, a ich spojrzenia były pełne niewinności, ciekawości i życia, które tak bardzo kochałam. Te obrazy płoną we mnie jak ciepłe światło. Pozwalam im ożyć w każdej mojej pracy — nadając im nową duszę. Mój ogród jest n...

Jesienne czary - opowieść Iwony o liściach 🍂

Obraz
Jesień ma w sobie coś wyjątkowego. Złote światło popołudnia, rześkie powietrze i ten magiczny szelest liści pod stopami – wszystko to koi zmysły i rozpala wyobraźnię. Dla mnie, Iwony, to czas twórczych uniesień, kiedy w głowie rodzą się pomysły, a dłonie aż rwą się do pracy. Od zawsze uwielbiałam tworzyć. Jestem osobą kreatywną – to nie tylko hobby, to część mnie. Widzę potencjał w zwyczajnych przedmiotach, dostrzegam piękno tam, gdzie inni mijają obojętnie. Szczególnie jesienią – wtedy każdy liść, każda gałązka staje się dla mnie początkiem nowej opowieści. Z liści potrafię wyczarować niemal wszystko: barwne bukiety, wianki na drzwi, ozdobne girlandy, a nawet... sukienki. Tak! Pamiętam, jak kiedyś stworzyłam suknię z dębowych liści – pełną kolorów i faktur, niczym wyjętą z bajki o jesiennej wróżce. W tym roku jednak moja energia musiała ustąpić miejsca zdrowiu. Ciało mówi „zwolnij”, choć serce nadal tęskni za twórczością. Nie mogłam więc...