Z gałęzi utkane 🐓


Opowieść o pamięci, naturze i kurach, które wciąż żyją w moim sercu

Niektóre wspomnienia są jak ciche szepty serca — nigdy nie gasną.
Wracają z każdym zapachem suszonych gałęzi, z delikatnym gdakaniem kur, które niespodziewanie rozbrzmiewa w moim ogrodzie i budzi tęsknotę za światem, który był.
Kiedy w dłoniach trzymam drut, gałązki i korę, czuję, jak biją razem ze mną. Tworzymy coś, co jest nie tylko sztuką — ale moją pamięcią.

Nie tylko pamiętam wieś mojego dzieciństwa — ja ją noszę w sobie.
Każde pociągnięcie moich rąk tka ją na nowo. Gałązka po gałązce, ptak po ptaku — z czułością, z tęsknotą, z każdym oddechem.

Najbardziej ukochałam tworzenie kur i kurczaków.
To one były moimi towarzyszami szczęśliwych dni — biegały po podwórku, zanurzały się w ziemi, a ich spojrzenia były pełne niewinności, ciekawości i życia, które tak bardzo kochałam.
Te obrazy płoną we mnie jak ciepłe światło. Pozwalam im ożyć w każdej mojej pracy — nadając im nową duszę.


Mój ogród jest niewielki, przydomowy — ale w jego zakątkach mieści się cały mój świat.
Róże rozkwitają jak serca pełne miłości, lilie wznoszą się dumne i delikatne, a w suchym pomieszczeniu gospodarczym czekają moje kury i kogucik — gotowi, by znów wyjść na świat, który znają od lat.

Niektóre z nich mają już po cztery, pięć, a nawet sześć lat — a mimo to wciąż zachwycają urodą, barwami i dostojeństwem.
Z wiekiem stały się jeszcze bardziej wyjątkowe — każda z własnym charakterem i ciepłym spojrzeniem, które mówi więcej niż słowa.
Jedna jest czujna i spokojna, druga ciekawska i odważna, trzecia delikatna, lgnąca do bliskości.
A kogut? On dumnie strzeże porządku. W jego pianiu jest coś wzruszająco znajomego — jakby wciąż śpiewał dla mnie o świtach sprzed lat.

Znam ich rytm, ich głosy, ich obecność.
Są częścią mojego dnia, mojej pamięci i tego, co niewidzialne — a tak bardzo obecne.
Dziś rozproszone wśród kwiatów, jakby słuchały szeptów wiatru i śpiewu ptaków.
One żyją tam, gdzie mieszka moje serce.

Zaczynam od cienkiego drutu wiązałkowego.
Czeka, aż moje dłonie tchną w niego życie.
Za każdym razem, gdy robię stelaż, mam ręce całe w rdzy i zadrapaniach — wyglądam bardziej jak mechanik niż artystka!
Ale już się przyzwyczaiłam. To mój rytuał — wejście w świat kurzych czarów.

Potem oplatam drut gałązkami winobluszczu, brzozy, wierzby.
Każda ma swój charakter, swój opór i swoją miękkość.
Czasem muszę je pieścić, ugniatać, przekonywać — jakby były żywe, kapryśne, proszące o cierpliwość i troskę.
Tak samo jak życie, które z nich tworzę.

Najważniejsze są oczy… i ogon. Zwłaszcza u koguta.
Oczy wycinam z kory brzozy — drobne, nierówne, z naturalnymi smugami, jak małe okna do duszy.
Każda kura patrzy inaczej: jedna czujnie, druga łagodnie, trzecia z figlarnym błyskiem.

A ogon koguta? To jego korona i duma.
Rozłożysty, roztańczony, z gałązek, które niemal fruwają.
Zrobiony z drutu i winobluszczu — prostych materiałów, które pod palcami zyskały lekkość i ruch.
Zawsze wkładam w niego trochę żartu, trochę dostojeństwa i odrobinę fantazji.
Bo właśnie spojrzenie i ogon opowiadają prawdziwą historię.
Historię, którą przekazuję każdej z moich postaci.





Nie tworzę ich masowo.
Każda kura powstaje w swoim czasie — z opowieści utkanej z pamięci i marzeń.
To nie tylko ozdoby. To fragmenty życia, którymi chcę się dzielić.

Nie robię ich na sprzedaż, bo nie są przedmiotami.
To moje wspomnienia, emocje i czułość — zaklęte w naturze.
Tworzę je dla siebie. I dla tych, którzy potrafią czytać sercem.

To opowieść o dzieciństwie na wsi, o zapachu siana, o świtach pełnych promieni, o pianiu koguta, które budziło dom i rozświetlało serce.

Dziś ten świat nadal tętni — w moim ogrodzie, w moich rękach, w moich kurach.
Może nie mam prawdziwego kurnika pełnego życia, ale mam swoje stado — utkane z drutu, z gałęzi… i przede wszystkim z serca.

Bo natura daje nam najpiękniejsze inspiracje — wystarczy słuchać i kochać to, co bliskie.
Z małych rzeczy rodzą się wielkie historie.
A z serca płynie prawdziwa twórczość.

Może i Ty znajdziesz swoją gałązkę.
I odkryjesz, ile mogą powiedzieć Twoje dłonie i serce.

Z ciepłem i wdzięcznością,
Iwonka🧑‍🌾🩷


Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za odwiedziny i tak miłe słowa! 💖
      Cieszę się ogromnie, że mogę inspirować – to dla mnie największa radość 🌿✨
      Pozdrawiam serdecznie! 🌸

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

🌾 Makówka z wierzby płaczącej — lekka jak koronka

Letnia opowieść spod wianka

Ręce, które uczą się od natury