Lipiec i sierpień — lato, które przyszło z czułością



Nie chcę brzmieć jak ktoś, kto nie docenia codzienności… ale to lato jest inne. Dla mnie – wyjątkowe. Ciche. Ukojenie. Jakby natura, w swojej łagodności, wreszcie wyciągnęła do mnie rękę.

Jeszcze niedawno obawiałam się tych miesięcy. Po przebytej radioterapii myślałam, że będę zmuszona ukrywać się w cieniu, trzymać z dala od słońca, które zwykle bywa bezlitosne. Przez długi czas żyłam z napięciem – gotowa do walki z upałami, ze zmęczeniem, z samą sobą.

Tymczasem lipiec przyszedł inaczej. Nie z hukiem i żarem, lecz z miękkim światłem poranków i chłodnym oddechem wieczorów. Delikatnie, jakby wiedział, że potrzebuję łagodności.
Mieszkam na zachodzie Polski – tu lato potrafi być brutalne. Ziemia pęka, zieleń więdnie, podlewanie staje się codziennym rytuałem. Czasem wręcz sportem ekstremalnym – zwłaszcza przy wężu ogrodowym, który, jak na złość, zawsze plącze się, jakby miał własne zdanie na temat kierunku podlewania. A jednak w tym roku... coś się zmieniło. Deszcz przychodził wtedy, gdy był najbardziej potrzebny. Nie zniszczył, nie przeszkodził – przyniósł ulgę. Powietrze było świeże, a zieleń – głęboka, pełna życia. Jakby wszystko wokół mnie również oddychało spokojniej.

Lipiec minął powoli, bez pośpiechu. Obserwowałam, jak mój ogród odradza się z każdym dniem. Jeżówki rozkwitały intensywnym kolorem, przyciągały motyle i pszczoły, które snuły się nad rabatami w miękkim tańcu. Werbena patagońska — delikatna, a zarazem uparta — unosiła się na wietrze niczym świetliste fioletowe punkty, jak iskierki nad ziemią. I petunie — moje ulubione — rosły bez opamiętania. Conchita Grande Pink opadała kaskadami, tworząc wodospad w odcieniach różu. Codziennie zaglądałam do nich z niedowierzaniem – że jedna roślina może być tak pełna siły, tak piękna, tak... wierna. (Prawdę mówiąc, nie wiem, co w niej bardziej imponujące – uroda czy upór. Chyba mamy coś wspólnego.)

A teraz sierpień. Jeszcze cichszy. Jeszcze bardziej dojrzały. To miesiąc, w którym lato zaczyna mówić półgłosem.

Od kilku dni jest naprawdę gorąco, ale to nie ten ciężki, duszny żar, który odbiera siły i chęci do życia. To ciepło, które daje się oswoić. Może nieco bardziej intensywne niż wcześniej, ale nadal znośne. Nie mogę być samolubna – skoro ja cieszę się chłodnym cieniem, niech ci, którzy kochają słońce, też znajdą coś dla siebie. W końcu lato ma dla każdego coś innego.
Zmienione kolory hortensji – herbaciane róże, ciepła sepia, zgaszona zieleń – przypominają mi, że wszystko ma swój rytm. Że nic nie trwa wiecznie, ale wszystko może być piękne, nawet w przemijaniu.

Wieczory są chłodniejsze, ale to tylko zachęta, by owinąć się kocem, wyjść na taras z filiżanką herbaty i patrzeć na ogród, który mówi więcej niż słowa. Patrzeć i chłonąć spokój, który tak długo był mi obcy. I szczerze mówiąc — po tylu miesiącach zmagań, jeśli ogród chce do mnie mówić, niech mówi. Nawet jeśli zacznie komentować, że znów podlewam w kapciach.

Lipiec i sierpień... w tym roku nie były czasem walki. Były czasem zgody – z naturą, z ciałem, z przeszłością. Pierwszy raz od dawna naprawdę odpoczywam. Niczego nie muszę. Nie trzeba walczyć, nie trzeba się spieszyć. Wystarczy być. Patrzeć. Oddychać.

Dziś zrobiłam kilka zdjęć — zwykłych, niepozowanych. Takich, które niczego nie udają. Ale są prawdziwe. Jak to lato. Jak ja teraz.

A jak u Ciebie? Jaka była u Was pogoda w lipcu? I gdzie mieszkasz — wśród pól, w mieście, nad jeziorem, a może też z ogrodem, który mówi półgłosem?

Pozdrawiam serdecznie 🌿 Iwona 🧑‍🌾🩷

Komentarze

  1. Iwonko, pochłonęło mnie to. Coś pięknego 😄 Twórz to dzieło. Będziemy czytać o podziwiać. 👋🥰🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi miło to czytać! 🥰
      Bardzo dziękuję – takie słowa dodają skrzydeł i jeszcze więcej chęci do tworzenia!
      Cieszę się, że to, co robię, potrafi choć na chwilę zatrzymać i zachwycić. Obiecuję – będę działać dalej! 😄🌿

      Usuń
  2. Każdy zakątek tego ogrodu jest magiczny. Można rozkoszować się tymi widokami cały dzień. Najlepsze jest to, że ogród zmienia swoją szatę tak jak pory roku. Nigdy nie zazna się w nim nudy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, dziękuję Ci za te piękne słowa! 💚
      Masz rację – ogród żyje własnym rytmem, zmienia się z dnia na dzień i zawsze potrafi czymś zaskoczyć. To właśnie w tej zmienności jest jego magia… I ogromna radość dla mnie, że mogę ją współtworzyć.
      Cieszę się, że potrafisz to dostrzec i razem ze mną się tym zachwycać 🌸🌿

      Usuń
  3. To nie tylko twój ogród się odradza
    Ty również
    Potrzebujecie siebie nawzajem

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia, prześliczne kwiaty, cudowny ogród 😍 widać wielką wrażliwość nie tylko w tym co pani robi, czym się otacza, ale również w sposobie, w jaki o tym wszystkim opowiada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z całego serca za takie piękne słowa! 🌸 To naprawdę budujące, że potrafisz dostrzec tę wrażliwość, którą staram się przekazywać – zarówno w twórczości, jak i w codziennym życiu. Cieszę się, że mogę dzielić się tym wszystkim z Tobą. Pozdrawiam serdecznie! 😌💐

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

🌾 Makówka z wierzby płaczącej — lekka jak koronka

Letnia opowieść spod wianka

Ręce, które uczą się od natury