🌿 Opowieść spod wierzby
Mam takie swoje miejsce. Niby nic wielkiego — zwykła, polna droga, a przy niej wierzba. Rośnie tam, gdzie od lat ziemia pachnie latem, a wiatr zawsze wie, w którą stronę iść. Stoi lekko pochylona, jakby chciała wyszeptać coś ziemi albo przytulić się do rzeki, której już nie ma. Co roku ją przycinam. Starannie, z czułością. A ona… odwdzięcza mi się. Z roku na rok jest coraz piękniejsza. Jakby wiedziała, że coś z niej powstanie. Że nie pójdzie na marne.
Z jej gałęzi tworzę moje drobne dzieła. Tym razem powstała damska torebka — niecodzienna, trochę szalona, z charakterem. I kapelusz. Z szerokim rondem i mnóstwem suszonych kwiatów, które nazbierałam między jednym dniem a drugim. Obie rzeczy inne niż wszystkie — bo moje. Zrobione z serca.
Przedwczoraj specjalnie ubrałam się w stylizację, żeby pokazać mój nowy kapelusz i torebkę. Torebka na żywo robi znacznie lepsze wrażenie — wierzcie mi na słowo. Kapelusz, choć lekki, przyciągał spojrzenia jak magnes. I wiecie co? Czym dłużej się temu wszystkiemu przyglądam, tym wyraźniej widzę… W następnym roku powstanie rzeźba. Kobieta w różowej sukience, z torebką i kapeluszem. Z wierzby, oczywiście. Bo przecież to ona szepcze mi do ucha te wszystkie pomysły.
Lubię myśleć, że w każdej z tych rzeczy jest odrobina wierzby. Jej miękkość. Elastyczność. I zapach — subtelny, zielony, trochę wilgotny — jak poranek nad łąką po ciepłym deszczu. Czasem wystarczy jedno muśnięcie gałązki, żeby cały dom wypełnił się tym spokojem.
Ta wierzba nie jest tylko drzewem. To coś więcej. Jak stara przyjaciółka, która nic nie mówi, a i tak wszystko rozumie.
Mam bzika na punkcie torebek i kapeluszy, nie ukrywam. Dlatego pomyślałam, że fajnie byłoby stworzyć w ogrodzie mały zakątek tylko dla nich. Takie miejsce, gdzie mogłyby zawisnąć jak obrazy w galerii. Coś już tam jest… ale to jeszcze nie to. Jeszcze nie mówi „tu jest moje miejsce”.
Czasami piszecie do mnie, że to, co robię, to sztuka. I wtedy się zawstydzam. Bo nie czuję się artystką. Jestem amatorką. Samoukiem. Kiedyś marzyłam o kursie florystycznym — takim prawdziwym, z zapachem kwiatów i ciszą pracowni — ale życie miało inne plany. Nie szkodzi.
I tak czuję się szczęściarą. Bo mogę tworzyć to, co kocham. Wśród zieleni, wśród kwiatów, z pomocą wierzby, która co roku wraca do mnie, jeszcze piękniejsza niż wcześniej. Pachnie tak znajomo, jakby szeptała: „twórz dalej… ja będę tutaj”.
Pozdrawiam serdecznie, Iwona 🧑🌾🩷
Życie to ciągła lekcja ....wymagający nauczyciel 👍👍👍
OdpowiedzUsuńRadzisz sobie doskonale 🙏
Iwonko jesteś we właściwym miejscu...szkoła niepotrzebna ,jak się jest posiadaczką takiego daru🙏
Piękne prace i cudownie zaprezentowane .Brawo , brawo brawo 👏👏👏
Pozdrawiam serdecznie i przytulam 💓
Danusia🙋
Danusiu Kochana,
Usuńz całego serca dziękuję za te piękne, ciepłe słowa 💗
Masz absolutną rację – życie to najlepszy nauczyciel… czasem surowy, ale jak wiele nas uczy!
Twoje wsparcie i obecność są dla mnie ogromnie ważne 🩷
Cieszę się, że mogę dzielić się swoją pasją i że trafia ona do takich wrażliwych serc jak Twoje.
Przesyłam moc uścisków i serdeczności 💞
Iwonka 🌷
Iwonko jestem Twoja fanką można powiedzieć od lat gdy natrafiłam na artykuł z reportarzem z twojego ogrodu.A fb. dał mi możliwość śledzenia Twoich poczynań i wciąż mi mało -to co tworzysz to czysty artyzm i powód do satysfakcji 🤝👏👍pozdrowionka zostawiam z szacunkiem dla twojego talentu🌺🍀🍀🍀
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca za tyle ciepła i wsparcia! To ogromnie budujące wiedzieć, że moje prace sprawiają radość. Ściskam i serdecznie pozdrawiam! 🌿🌸
Usuń