Choinka mimo wszystko
Nadchodzące Święta Bożego Narodzenia są już drugimi, które przeżywam, wciąż zmagając się z chorobą nowotworową. Tym razem jest we mnie więcej spokoju — choć ciało nadal przypomina o wszystkim, co przeszło. Skutki chemioterapii, radioterapii oraz kolejnych wlewów Kadcyli wciąż dają o sobie znać. Są dni lepsze i gorsze, ale nauczyłam się z nimi żyć — krok po kroku, z większą uważnością na siebie.
Mimo że często czuję się słaba, dziś udało mi się zrobić coś bardzo ważnego — ubrałam choinkę. Zrobiłam to tak wcześnie, bo wiem, że dzień przed Wigilią znów będę w drodze do szpitala w Zielonej Górze. To kolejny taki wyjazd, jeden z wielu na drodze, która nauczyła mnie planować wszystko inaczej niż kiedyś — z wyprzedzeniem, z pokorą i z myślą o własnych siłach.
Prawdziwy, żywy świerk stanął w moim domu jak cichy znak, że święta przyjdą mimo wszystko — nawet jeśli ich przedsmak miesza się z zapachem szpitalnych korytarzy i zmęczeniem długiej drogi.
Przez lata sama robiłam świąteczne drzewka z gałęzi świerków rosnących w moim ogrodzie od ponad trzydziestu lat. Był to mój mały rytuał, powtarzany co roku z radością i spokojem. W tym roku zabrakło mi na to sił. A jednak jest pięknie — bo pachnie lasem. Żywa choinka, kupiona w sklepie Mrówka, wnosi do domu coś znajomego i kojącego.
Zmieniła się także sama choinka. Nie ma na niej suszonych pomarańczy, pierników ani własnoręcznie wykonanych ozdób z gałęzi. Zamiast nich zawisły okrągłe bombki w odcieniach złota i bordo oraz przezroczyste sople lodu. Te ostatnie są dla mnie szczególne — odbijają światło i przypominają łzy, które wylałam w tym czasie. Każda z nich jest śladem bólu, strachu i bezsilności towarzyszących mi w tej drodze.
Patrząc dziś na choinkę, czuję jednak nadzieję. Wierzę, że te łzy były ostatnimi. Że ten trudny rozdział powoli się domyka, a przede mną jest więcej światła niż cienia.
A jeśli dotarłeś aż tutaj, chcę zostawić Ci coś więcej niż tylko tę historię.
Życzę Ci Świąt prawdziwych — takich, w których jest miejsce na ciszę, wzruszenie i odpoczynek. Świąt bez presji doskonałości, za to z uważnością na siebie i na tych, którzy są blisko. Życzę Ci siły — nie tej głośnej i widocznej, ale cichej, codziennej — tej, która pozwala wstać, zaparzyć herbatę, ubrać choinkę i powiedzieć sobie: „jeszcze jestem, jeszcze potrafię”.
Niech te Święta przyniosą spokój serca, ulgę w tym, co boli, i nadzieję, która nie krzyczy, ale trwa. A jeśli niesiesz w sobie zmęczenie, strach albo łzy — niech będą one ostatnimi, zanim nadejdzie jaśniejszy czas.
Z całego serca życzę spokojnych, ciepłych i dobrych Świąt Bożego Narodzenia.
Iwona 🧑🌾 🌲
Iwonko, przykro mi czytać o Twoim cierpieniu, ale zawsze jest nadzieja na szczęśliwe zakończenie.
OdpowiedzUsuńWczoraj sąsiadka pochwaliła się zakończeniem walki z nowotworem, druga po operacji i tez mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Choineczka cudna, nie wyobrażam sobie świąt bez malutkiego choćby drzewka.
Pozdrawiam serdecznie , życząc spokojnych dni bez bólu!
Dziękuję Ci z całego serca za tak ciepłe i pełne nadziei słowa. Bardzo podnoszą na duchu, zwłaszcza gdy słyszy się o dobrych zakończeniach u innych – to daje wiarę, że i u mnie będzie lepiej.
UsuńChoineczka rzeczywiście dodaje świątecznego klimatu i odrobiny radości w tych dniach.
Również serdecznie pozdrawiam i dziękuję za pamięć oraz dobre myśli. 🌲✨