Torebka pachnąca jeziorem


Opowieść o tym, jak rodzą się pomysły — czasem zupełnie nieplanowane

Są takie chwile, gdy zwykły dzień w pracowni zamienia się w małą przygodę. Wystarczy jeden impuls, zapach, jeden liść… i nagle pojawia się pomysł, który nie daje spokoju. Tak właśnie powstała ta torebka — zielona, pachnąca łąką i wodą. Może niezbyt praktyczna, ale za to wyjątkowa.

Siedząc wśród suszonych roślin, zauważyłam koronę z irysa wodnego, uplecioną jakiś czas temu. Miała w sobie coś dzikiego i spokojnego — jak zapach jeziora o świcie. Pomyślałam: a gdyby tak stworzyć torebkę? Miękką, roślinną, zieloną?



Pomysł szybko zaczął żyć własnym życiem. Tylko… zabrakło mi liści irysa. Spojrzałam przez okno — przy oczku wodnym rosła szeleszcząca trzcina. „Przecież mogę użyć jej!” — pomyślałam.

Zabrałam się do pracy. Stelaż z drutu owijałam liśćmi, jeden po drugim, aż torebka zaczęła nabierać kształtu.

Na koniec dodałam coś, co nadało całości lekkości i ruchu — z przodu dodałam frędzle z pociętych liści pałki wodnej. Zwisały swobodnie, poruszając się przy każdym podmuchu powietrza, jakby torebka oddychała razem z otoczeniem.



Dopiero potem dołożyłam przekrojone na pół makówki, które przykleiłam klejem na gorąco. (Tym razem obyło się bez przyklejonych palców!) Ich delikatna faktura i kształt pięknie dopełniły całości. Wyszła z tego forma nieco etniczna, może trochę boho — przypominająca dawne, ręcznie plecione torebki kobiet z południowych regionów. Naturalna, niedoskonała, ale pełna duszy.



Wcześniej powstał też wianek z tych samych roślin. Tak zupełnie nieplanowanie stworzyłam cały komplet — idealny na spacer po ogrodzie albo dla dobrej wróżki z florystycznym zacięciem.

Kiedy mój mąż zobaczył torebkę, uśmiechnął się i powiedział:
— Coraz ciekawsze dekoracje robisz.
— To chyba coś więcej niż dekoracja — odpowiedziałam. — Mała roślinna rzeźba do noszenia.
— Fajne, że potrafisz stworzyć coś takiego — dodał. — Ja bym na to nie wpadł!

Jego słowa były dla mnie ważne. Bo nawet jeśli torebka jest trochę szalona i niepraktyczna, to właśnie w takich pomysłach kryje się magia tworzenia.

Torebka pozowała do zdjęć sama, a wianek odpoczywał w cieniu — ustępując jej scenę.

A potem przyszła nowa myśl — może zawiesić ją na drzwiach, jak naturalny wianek? Z dodatkiem kwiatów wyglądałaby jak leśna instalacja — zaskakująca i piękna, witająca gości zapachem natury.




Tak narodził się kolejny pomysł. Który z kolei? Nie wiem. Wolę sięgać po liście i czekać na kolejny.

🌿 Dziękuję, że tu zaglądasz.

Pozdrawiam serdecznie,
Iwona 🧑‍🌾🩷

Komentarze

  1. Cudowna torebka ❗❗❗
    Iwonko jesteś pod każdym względem doskonała ❗❗❗
    👉Projektujesz 👍
    👉Wykonujesz 👍
    👉Pięknie eksponujesz
    👍no i nas wszystkich inspirujesz👍
    Brawo👏👏👏
    Pozdrawiam serdecznie 💓🙋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak ciepłe i motywujące słowa! 💖 To dla mnie ogromna radość i satysfakcja, że to, co robię, może kogoś zainspirować. 💫
      Twoje wsparcie dodaje skrzydeł!
      Ściskam serdecznie i pozdrawiam z całego serca!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

🌾 Makówka z wierzby płaczącej — lekka jak koronka

Letnia opowieść spod wianka

Ręce, które uczą się od natury