Wrzesień. Minął już ponad rok…



Ponad rok temu, na początku lipca, usłyszałam słowo, które rozdziera duszę na strzępy.

Rak.

Pamiętam tamten moment, jakby czas się zatrzymał. Jakby wszystko ucichło. Jakby świat na chwilę przestał istnieć. A jednak… życie toczyło się dalej – choć już zupełnie inaczej.

Nie da się przygotować na taką wiadomość. Nie da się jej oswoić. Ale można z nią żyć. Można walczyć. I można – mimo wszystko – odnaleźć w sobie siłę, o której wcześniej nie miało się pojęcia.

Dziś jestem tu. Nadal. Silniejsza, spokojniejsza… choć nie było łatwo.
Za mną rok pełen łez, niepewności, bólu – ale też rok, który pokazał mi, jak ogromna moc tkwi w nadziei, w ciepłym słowie, w obecności drugiego człowieka.

Dziękuję Wam – za każdą wiadomość, dobre słowo, uśmiech, uścisk.
Za to, że jesteście – i byliście, kiedy najbardziej Was potrzebowałam.

Dziękuję też mojej pasji, która okazała się terapią – cichą, ale potężną.
Kiedy dotykam ziemi, kiedy układam rośliny, świat wraca do równowagi. To coś więcej niż zajęcie – to rehabilitacja. Dla ciała, dla ręki… i dla duszy.


Ogród wciąż jest piękny. Może nie zawsze perfekcyjny, może z mniej zmieniającymi się dekoracjami – ale żywy, spokojny i prawdziwy.
Czasem mam siłę przyciąć trawę. Czasem tylko usiąść i chłonąć zapach lata, które jeszcze się nie poddało.


Czuję już w powietrzu zbliżającą się jesień – jeszcze cichą, jeszcze nieśmiałą, ale obecną w świetle, w porannym chłodzie, w kolorach wrzosu.
I właśnie teraz, w tym przejściu między porami roku, uplotłam dwa wianki – pachnące wrzosem, ziarnami zbóż, odrobiną zatrwianu.




Wplotłam w nie wszystko to, czego doświadczyłam: ból i piękno. Strach i nadzieję.
Bo ten rok nauczył mnie najważniejszego:
Życie potrafi być kruche. Ale potrafi też być piękne.
Nawet – a może szczególnie – gdy boli.

Przede mną jeszcze kilka lat leczenia. Wiem, że to długa droga.
Ale wiem też, że dam radę.

Nie jestem już tą samą osobą, co rok temu.
Jestem bardziej świadoma. Bardziej wdzięczna. Bardziej obecna.

Jeśli możecie zabrać z tej historii coś dla siebie – niech to będzie przypomnienie, żeby nie odkładać życia na później.
Dbajcie o siebie. O swoje zdrowie. O swoje serce. O tych, których kochacie.
Nie czekajcie, aż wszystko będzie idealne, żeby poczuć szczęście i wdzięczność.

Bo warto żyć. I warto żyć pięknie.

Napiszcie proszę, który z wianków bardziej do Was przemawia.
Wasze słowa mają dla mnie ogromną moc – i naprawdę dają siłę.

Ściskam Was z całego serca –
z wdzięcznością, spokojem i nadzieją, że to, co przed nami, będzie dobre.
🍃💜

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

🌾 Makówka z wierzby płaczącej — lekka jak koronka

Letnia opowieść spod wianka

Ręce, które uczą się od natury