Świąteczne dekoracje


Grudzień w tym roku przyszedł spokojnie — bez śniegu, bez mrozu i bez tego cichego skrzypienia pod butami, które zwykle kojarzę z zimą. Za oknem wciąż dominują kolory późnej jesieni, a mimo to, kiedy spojrzałam na kalendarz, poczułam znajome poruszenie.

Do Bożego Narodzenia zostało już tylko 18 dni. Tak niewiele, a jednak wystarczająco, by coś we mnie zaczęło się budzić — ta delikatna, świąteczna radość, która przychodzi każdego roku, niezależnie od pogody.

Odłożyłam kubek z herbatą i podeszłam do szafy w pokoju. Na najwyższej półce czekało na mnie pudło, które wyciągam zawsze o tej porze. Ciężkie, pełne ozdób, wspomnień, zapachów i drobnych historii, które dzieją się tylko wtedy, gdy tworzę coś własnymi rękami.

Ostrożnie otworzyłam wieko i od razu poczułam znajomy zapach żywicy, suszonych pomarańczy i drewna. W środku leżały moje dekoracje z poprzednich lat, a tuż obok — dwa tegoroczne wianki z jutowej wstążki. Każdy z nich zrobiłam własnoręcznie. Dodałam do nich po dwa drewniane domki, a żeby wszystko idealnie ze sobą współgrało, wybrałam wstążki w dwóch kolorach: zielonym do jednego wianka i bordowym do drugiego. Kocham je za prostotę, naturalny urok i subtelne połączenie barw, które od razu wprowadza świąteczne ciepło.


Dodatkowo postanowiłam zebrać małą, częściową galerię zdjęć moich dekoracji z poprzednich lat. To nie wszystko, co stworzyłam przez te wszystkie lata, ale wystarczy, by przypomnieć sobie, ile radości przynosi każda mała ozdoba, ile wspomnień kryje się w każdym szyszce, gwiazdce czy drewnianym domku. Przeglądając te zdjęcia, czuję, jak powraca do mnie atmosfera świąt — ciepła, spokojna, pełna drobnych cudów.










Tworzę wszystko sama. Spacerując, zbieram materiały do dekoracji, a te spacery są dla mnie nie tylko poszukiwaniem inspiracji, ale też odpoczynkiem. W lesie zbieram szyszki, gałązki wierzby, świerk pachnący tak intensywnie, że wystarczy kilka igieł, by cały dom nabrał świątecznego klimatu. Pod drzewami znajduję maleńkie owoce buczyny, do kieszeni wkładam orzechy, a z krzewów zabieram kilka owoców dzikiej róży.

Najwięcej pracy mam zawsze z korą brzozy. Siadam wieczorami i wycinam z niej gwiazdki — jedną po drugiej, aż zbierze się ich całe pudełko. Wiem, że zrobiłam ich już tysiące, ale wciąż nie mam dość. To właśnie one zdobią moje choinki, wianki i te duże sukienki z gałązek, które tworzę na stół lub parapet. Kiedy patrzę na efekt końcowy, czuję, że w tych prostych dekoracjach jest coś wyjątkowego.

Może to tylko moje zdanie, ale naprawdę uważam, że moje ozdoby są najpiękniejsze. Nie dlatego, że są idealne — bo nie są. Ale są moje. Zrobione z natury, z serca, z cierpliwości i cichej radości.

A jednak w tym roku będzie inaczej. Choć od lat moja choinka ozdabiana jest głównie własnoręcznie robionymi dekoracjami, tym razem — pierwszy raz od bardzo dawna — zawisną na niej również sklepowe bombki. Jak nigdy wcześniej.

Bo czasami przychodzi moment, że człowiek pozwala sobie na małą zmianę. Nie z braku chęci, nie z pośpiechu, ale z potrzeby oddechu, prostoty… albo zwyczajnej ciekawości. Może to ten spokojny, bezśnieżny grudzień. Może potrzeba, by coś zabłysnęło, choć w sercu wciąż króluje natura. A może po prostu urok tych bombek — ich szklisty połysk, delikatne zdobienia — sprawił, że zapragnęłam dodać do mojego świata coś nowego.

I nawet jeśli nie są stworzone moimi rękami, wierzę, że w tym roku wprowadzą na choinkę inną, równie piękną historię. Bo święta to też otwieranie się na drobne zmiany, które niespodziewanie potrafią rozświetlić cały dom.

Dlatego zawsze powtarzam: twórzcie sami — ale pozwólcie sobie też na małą odmianę. Natura daje nam wszystko, czego potrzebujemy, ale czasem trochę sklepowego blasku nikomu nie zaszkodzi. Ważne, by serce czuło, że to właśnie wasze święta.

A moją choinkę — tę tegoroczną, inną niż wszystkie poprzednie — pokażę tuż przed świętami. Już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie ją ubiorę, zapalę lampki i uchwycę jej pierwszy blask na zdjęciu.

Pozdrawiam serdecznie, Iwona 🧑‍🌾🌲

Komentarze

  1. Jesteś prawdziwą czarodziejką, wszystko piękne i pomysłowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! 🥰 To ogromna radość, że moje pomysły tak Ci się podobają. Takie słowa naprawdę dodają skrzydeł!

      Usuń
  2. Piękne, naprawdę piękne ozdoby! Podziwiam bo sama nie mam zdolności do tworzenia.
    U mnie na choince są bombki liczące dziesiąt lat :) Zawsze mama wspomina, że kupiła je w dzieciństwie. Każda bombka to osobna historia i inne wspomnienia.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa!
      Takie bombki z historią są najpiękniejsze — mają w sobie duszę i przywołują wspomnienia, których nie da się zastąpić żadną nową ozdobą. To wspaniałe, że masz na choince skarby, które towarzyszą Twojej rodzinie od pokoleń.

      Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo świątecznego ciepła! 🎄✨

      Usuń
  3. Jotka ma rację. Prawdziwa czarodziejka z Ciebie ♥️ Tym razem te świeczniki urzekły mnie najbardziej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotka naprawdę mnie zawstydza! 😊
      Bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa — to ogromnie miłe i motywujące. Cieszę się, że świeczniki zwróciły Twoją uwagę, włożyłam w nie dużo serca.

      Ściskam serdecznie! ✨

      Usuń
  4. Piękne dzieła. Jak zawsze jestem zachwycona <3
    Pozdrawiam i tym razem zapraszam do obejrzenia fotorelacji z ostatniej wystawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! 💗 To dla mnie ogromnie miłe.
      Z przyjemnością zajrzę do fotorelacji z wystawy — już się nie mogę doczekać! ☺️
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. To, co opisujesz, nie jest tylko przygotowaniem domu do świąt, ale pewnym rytuałem pamięci, radości i własnej obecności — każdym wiankiem, każdą gwiazdką z kory brzozy malujesz swoje wspomnienia i chwile spokoju.

    Smutne w tym wszystkim jest trochę to, że nawet tak piękne, naturalne tradycje czasem potrzebują zmiany, choćby drobnej, jak sklepowe bombki. Pokazuje to, że życie nie stoi w miejscu, a my też nie zawsze możemy trzymać się tego samego rytmu, nawet jeśli jest nam bliski i daje poczucie bezpieczeństwa. Jest w tym coś bardzo ludzkiego: przyzwolenie na nowość, na drobną odmianę, bez poczucia winy czy utraty tego, co ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję — pięknie to ująłeś. To ważne przypomnienie, że tradycja może się zmieniać, a mimo to nadal pozostawać prawdziwa i bliska.

      Usuń
    2. To, co przekazujesz, pokazuje, że istotą tradycji nie jest sztywne trzymanie się schematów, lecz sens i wartość, które sami w nią wkładamy. Pięknie przypomniane, że prawdziwe znaczenie tradycji kryje się w codziennych gestach i osobistym przeżywaniu, nie w tym, co „powinno być”.

      Usuń
    3. Dziękuję za te słowa. Bardzo się cieszę, że ten przekaz wybrzmiał właśnie w taki sposób — bo tradycja żyje wtedy, gdy nadajemy jej sens poprzez własne doświadczenia, a nie wtedy, gdy odtwarzamy ją bezrefleksyjnie. To codzienne gesty i autentyczne przeżywanie sprawiają, że staje się ona naprawdę nasza.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

🌾 Makówka z wierzby płaczącej — lekka jak koronka

Letnia opowieść spod wianka

Ręce, które uczą się od natury